bitcoin akcje

5 0 Choć wszyscy spodziewali się, że nadmuchiwana do granic możliwości bańka spekulacyjna pęknie, skala zjawiska, zapchane serwery i bezradność inwestorów były po prostu przytłaczające.W tej chwili, przy skokach rzędu 20 dolarów na godzinę, nie ma już mądrych.Dla tych, którzy tak jak ja zainwestowali w bitcoiny sporo pieniędzy na chwilę przed krachem, ostatni dzień przypominał spacer po polu minowym z zawiązanymi oczami.Spoglądanie na statystyki uzależnia.Z początku nie chciałem nawet słyszeć o "wirtualnych pieniądzach", wydawały mi się za bardzo podatne na manipulacje dużych graczy giełdowych i zbyt niebezpieczne.Niestety, mało co tak szybko zmienia zdanie człowieka, jak możliwość łatwego zysku.Siedząc przez komputerem z oczami wlepionymi w szybujące do góry słupki, nie mogłem uwierzyć w to, co obserwuję.Bitcoin w ciągu minut i godzin zyskiwał to 10, to 20 dolarów, dochodząc w pewnym momencie do zawrotnego pułapu 266.Rynek wpadł w zakupowy szał - wraz z kolejnymi milionami dolarów pompowanymi w giełdę, stawki z minuty na minutę się podnosiły.
Nikt nie wiedział, czego tak naprawdę można się spodziewać, ani jak długo ten trend może potrwać.Według różnych analiz, próg powinien urosnąć do 300, a według optymistów do 500 dolarów za jednego BTC (oznaczenie waluty).Właśnie wtedy, w najgorszym możliwym momencie, podjąłem decyzję.Kupuję, nie ma sensu dłużej czekać.Szybki krok, błyskawiczna operacja i przy tym tempie za godzinę będę się ze wszystkiego śmiał, siedząc z najprościej zarobionymi pieniędzmi w życiu.bitcoin core armoryNa polską stronę z wymianą waluty zalogowałem się po południu.litecoin pool listPrzelałem prawie 10 000 zł, kierując się naiwną zasadą, że jak sypiać, to z księżniczką, a jak kraść, to miliony.list litecoin poolsI choć inna, mądrzejsza reguła mówi, że kupować należy tanio, a sprzedawać drogo - bądźmy uczciwi - to są mądrości zgorzkniałych i zawiedzionych swoimi interesami starców.
Przynajmniej tak mi się wydawało do około godziny 18.Później nie byłem już tak mądry.Sądząc po szaleństwie, które zapchało na 20 minut największy serwer giełdowy Mtgox - nikt nie był.Gdyby ktoś uważnie prześledził wykres notować BTC za ostatni rok, ze szczególnym zwróceniem uwagi na tydzień przed feralną 18 wczorajszego dnia, po której wszystko zaczęło się sypać -  otrzymałby podręcznikowy przykład modelu, którym określa się spekulację giełdową.Schemat ten zakłada, że wraz z upływem czasu krzywa wartości powoli rośnie.Jest to tak zwana faza ukryta, kiedy jeszcze nikt poza stosunkowo niewielkim gronem wtajemniczonych oraz entuzjastów, nie handluje danym towarem, albo jego kupno traktuje jako ciekawą, perspektywiczną inwestycję.Wraz z nawarstwianiem się takich ludzi, krzywa wartości stopniowo wzrasta.Jest to tak zwana faza wzmożonej uwagi, w której do gry wkraczają instytucjonalni inwestorzy, czujący krew w powietrzu.To ich ruch powoduje, że po praz pierwszy, co bardziej ostrożne płotki z początkowego okresu, sprzedają swoje aktywa, powodując niewielki i chwilowy spadek.
Dalej jest już tylko ciekawiej.Następnie krzywa wraz z kolejnym wzrostem, wkracza w tak zwaną fazę główną - to tutaj dzieje się całe szaleństwo i dokładnie na jego szczycie, chwilę przed spadkiem, dałem się złapać jak małe dziecko na wyniesieniu cukierka ze sklepu spożywczego.W fazie głównej czynnikiem decyzyjnym okazują się media, które zaczynają zwracać uwagę na dany produkt, w tym przypadku bitcoin.Później przychodzi fala entuzjazmu, wieści rozchodzą się po ludziach i już każdy, a nie tylko wtajemniczony, słyszy coś o niewiarygodnych zyskach.Cena skacze o 50 dolarów w górę codziennie.Ludzie robią się najpierw chciwi, a później ulegają iluzji stałego wzrostu i spokojnego wycofania pieniędzy przy ewentualnym spadku.Kiedy wreszcie cena osiąga jasny jedynie dla bogów giełdy maksymalny pułap, ktoś ogłasza nowy paradygmat.W przypadku BTC, był to najszybszy wzrost wartości w historii internetu, który przewyższyła chyba tylko gorączka złota czy słynna XVII-wieczna tulipomania, kiedy tulipany przybyły do Europy z Imperium Osmańskiego i zaczęły osiągać astronomiczne sumy.
Wszystko jednak, co szybko wzbija się w powietrze, równie gwałtownie po tym spada.Właśnie na tym polu bitcoin okazał swoją największą słabość, potwierdzając czarny scenariusz o swojej małej stabilności.Gdy cena zbliżyła się do 270 dolarów, niemal wszyscy, jak jeden mąż, zaczęli sprzedawać swoje "złote góry".Nagle wszystko zaczęło wyglądać jak w jakimś złym śnie.Cena leciała to 5, to 10 dolarów."Odbije się i będzie rosnąć" - mówiono, tym samym potwierdzając słuszność kolejnej fazy, zwanej po prostu "wyparciem".Ci, którzy faktycznie liczą na zysk, powoli zaczynają chwytać się za portfel.Cena nadal spada, zatrzymując się na chwilę przy około 10-proc.stracie względem najwyższego progu.Mniej rozsądni oddychają wtedy z ulgą, a ci, którzy wiedzą co się święci, bez skrupułów zaczynają masowo wyprzedawać swoje aktywa.W fazie strachu, która stopniowo zamienia się w kapitulację i poczucie frustracji, nie ma już właściwie żadnych reguł.
"Jeśli tak łatwo zdestabilizować tą walutę, warto pozbyć się jej teraz, kiedy jeszcze jest coś warta" - tak miej więcej wygląda myślenia ogromnej liczby małych i średnich inwestorów, którzy masowo wyprzedają swoje bitcoiny.Kiedy cena z spadała z 260 do 250 dolarów, wyszedłem na długi spacer i spotkanie ze znajomymi.Kiedy wróciłem do domu, na ekranie monitora widniała kwota 105 dolarów za BTC.Wystarczyły cztery godziny, na spadek rzędu 160 dolarów!Całe to wydarzenie, było dla mnie (i nadal jest) jak coś z pogranicza snu i gry komputerowej.Kiedy chciałem dokupić walutę, licząc, że wszystko wróci do normy, i sprzedając drobne kwoty z nadzieją, że jakoś się odkuję, okazało się, że to właściwie niemożliwe.Ilość operacji przeciążyła wszystkie serwery giełdowe i niemal każdą bez wyjątku stronę z notowaniami.I choć cena w środku nocy wróciła na chwilę do 200 dolarów, to co się dzieje teraz, to już gra o przetrwanie.Oczywiście, ktoś z boku może powiedzieć, że wszystko wraca do normy i po fazie spekulacji waluta stabilizuje się i szuka swojej prawdziwej wartości.